SO MW
2015-06-23 08:42
Wojskowo-historyczna podróż członków SOMW RP do Helu

10 czerwca 2015 r. z Gdyni wyruszyło 28 członków Stowarzyszenia w podróż wspomnień do dawnego miejsca służby w 9. FOW w Helu.

Autokar z miejsca zbiórki przed dworcem PKP w Gdyni wyruszył punktualnie o 7.30 zbierając uczestników do Redy włącznie. Przy dworcu PKP w Helu o godz. 9-tej powitał nas wiceprezes ZG SOMW Mirosław Oniszczuk, który opracował program tej wycieczki i zapewnił jej sprawną organizację. Dołączył też do nas kol. Jarosław Stolczyk, który jako „miejscowy” wspierał działania kol. Mirka. Autokarem dojechaliśmy do punktu wyjściowego naszego spaceru po terenie byłej bazy przedsiębiorstwa rybackiego „Koga” skąd pieszo ruszyliśmy na tzw. „ścieżkę dydaktyczną”. Widok opuszczonych, popadających w ruinę byłych hal produkcyjnych i magazynów nieistniejącego już PPiUR „Koga” był nieco przygnębiający. Nie poprawiał tego nastroju widok mijanego „miejscowego unikatu” kutra „Wła- 55”, którego „ząb czasu” mocno już nadwerężył. Pod „Kopcem Kaszubów” zbudowanym z olbrzymich kamieni, robimy wspólne zdjęcie grupy, dowiadując się jednocześnie że jesteśmy na „początku Polski”. Idąc dalej promenadą – ścieżką z kładkami i barierkami oddaną do użytku w 2013 r. mogliśmy podziwiać rozsądek miejscowych władz, które wykorzystując możliwości wsparcia pieniędzmi unijnymi zatroszczyły się o ochronę strefy unikalnego środowiska naturalnego. Likwidacja strefy wojskowej i uczynienie jej ogólno dostępną w krótkim czasie doprowadziłoby jej wydmowy charakter do całkowitej degradacji. Teraz idąc kładką ponad wydmami i chronioną roślinnością mogliśmy czytać na mijanych tablicach dydaktycznych o zmianach tego unikalnego miejsca. Po drodze mijaliśmy też ślady dawnych stanowisk artylerii, punkty obserwacyjne i resztki betonowych zwalisk niegdyś służących celom militarnym. Tak doszliśmy do stanowisk byłej 31. Baterii Artylerii Nadbrzeżnej im. Heliodora Laskowskiego a w okresie powojennym istniejącej tu do 1977 r. 13. Baterii Artylerii Stałej. Niestety, przyszliśmy za wcześnie i wejście było zamknięte, dlatego też tylko z tablic mogliśmy poczytać o historii a koledzy którzy mieli tu w przeszłości swoje kontakty służbowe wspominali epizody dawnych wydarzeń i nazwiska tych, którzy odeszli… Dalej trasa naszego spaceru wiodła ulicą Wiejską i nadmorskim bulwarem. Idąc Wiejską nie mogliśmy się nadziwić zmianie jej zagospodarowania. Dawniej była to „przyzwoita” ulica z dwoma chodnikami po obu stronach i jedną restauracją „Kaszubska” oraz baro-kawiarnią „Checz”. Dziś, to dość wąski, środkiem dawnej ulicy biegnący deptak pomiędzy mnóstwem wygrodzonych barów, kafejek i niby-restauracji. Widać, że „miejscowi” nastawili się na obsługę turystyczną… Na bulwarze też można było zauważyć zmianę. Zlikwidowano, do niedawna istniejący dwustronny „pasaż” natrętnych straganów, poszerzono ciąg spacerowy z estetycznymi gazonami kwietnymi i ławeczkami zachęcającymi do odpoczynku w tak sympatycznym miejscu z widokiem na zatokę. Minęliśmy „osławione” fokarium bez większej ochoty na jej odwiedzanie. Przechodząc ponownie pomostem nad wydmami z ich chronioną roślinnością doszliśmy do autokaru, który zawiózł nas na teren byłego Portu Wojennego Hel. Za bramą, gdy mijamy puste budynki byłej KPW Hel w autokarze głośne komentarze: ooo! tu było to… tu było tamto… to nasze nabrzeże, tu stały moje okręty… Patrzcie, jakie wielkie te puste baseny!... A czy ktoś wie, jakie są plany wykorzystania?... Wiemy tylko, że tu aktualnie mieści się Punkt Bazowania Hel. W czasie ćwiczeń NATO przez jeden dzień przebywało tu kilka okrętów… Autokar zatrzymał się przed budynkiem PBH, gdzie przywitał nas dowódca – kmdr ppor. Leszek Smarzyński, zapraszając do środka. Wchodzimy do dużej sali, na twarzach wielu kolegów wyraźne ożywienie…To nasza sala odpraw! Tu 9. FOW żyła swoim życie, tu wysłuchiwano zadań, tu były uroczystości, odbierano awanse i nagrody… tu również… nie, lepiej nie wspominać… Tu było fajnie… Wspominamy kolejnych dowódców 9. FOW… Pamięć zawodna, dlatego kmdr ppor. L. Smarzyński przynosi wykaz, było ich 12-tu. Aktualny dowódca Punktu Bazowania krótko mówi o bieżącym życiu jednostki i jej zadaniach. Organizator, kol. M. Oniszczuk postarał się o kawę (w termosach) i rogaliki przygotowane specjalnie na to spotkanie przez jego małżonkę…Jest atmosfera i czas na wspomnienia z okresu służby, tu w byłej 9. Flotylli. Jest z nami były jej dowódca, ówczesny kontradmirał Marek Brągoszewski, są też inni którzy pełnili odpowiedzialne funkcje. Tu podejmowano ważne życiowe decyzje, których konsekwencje nie zawsze były do przewidzenia. Czas mija, wycieczka idzie dalej realizując swój program. Jeszcze tylko przed frontem budynku kilka fotek z basenem bez okrętów w tle… Przejechaliśmy autokarem kilkaset metrów i niespodzianka, którą zaplanował organizator. Dalej pojedziemy kolejką wąskotorową, jeszcze sprawną i wykorzystywaną przy wykonywaniu zadań transportowych. Wagoniki otwarte z ławeczkami, mieszczące po 8 – 10 osób, prędkość niewielka ale frajda… wszyscy ucieszeni... W okolicy ośrodka wypoczynkowego „Kormoran” wysiadamy i autokarem jedziemy do Muzeum Obrony Wybrzeża. Przed wejściem do Muzeum kolejna niespodzianka. Organizator przewidział „wzmocnienie sił” uczestników wycieczki wojskową grochówką… Warunki „terenowe”, sam kol. Mirek nalewa do plastykowych miseczek, nikt nie odmawia, nawet można usiąść i choć nie są to miejsca restauracyjne ale otoczenie sosnowego lasu helskiego jest piękne. Idziemy zwiedzać Muzeum. Wita nas jego dyrektor Wojciech Waśkowski. Krótko opowiada o warunkach powstania tej instytucji w 2006 r. i aktualnego funkcjonowania. Mówi: „…nikt nam nie daje dotacji, działamy na zasadach woluntariatu, trochę uzbieramy z biletów, ale postawiliśmy na edukację i młodzież a także hobbystów zaangażowanych w kolekcjonerstwie militariów a szczególnie artefaktów związanych z tym terenem, ziemią helską i wydarzeniami, jakie tu miały miejsce…”. Zaprasza do środka. Na wstępie do salki, gdzie wygłasza krótką prelekcję o przywróconej do istnienia działobitni pod jedną z największych armat lądowych II wojny światowej, bowiem kalibru 406 mm. Wg. słów W. Waśkowskiego taką armatę mieli tu zainstalować Niemcy w 1940 r., lecz późniejszą decyzją przenieśli ją na Wał Atlantycki w rejon Calais. Na zakończenie swego wystąpienia demonstruje kilkuminutowy filmik ilustrujący załadunek armaty do prowadzenia ognia. Kolejno przechodzimy do zwiedzania pomieszczeń ekspozycji muzeum. Niegdyś były to pomieszczenia załogi obsługującej armatę, a także magazynów i urządzeń. W jednym z pierwszych pomieszczeń wyeksponowano memuaria poświęcone pamięci komandora Zbigniewa Przybyszewskiego. W kolejnych demonstrowane są zbiory militariów pozyskane przez helskich kolekcjonerów i usystematyzowane tematycznie: elementy uzbrojenia, łączności i medycyny wojskowej. W oddzielnych pomieszczeniach zebrano ekspozycję elementów powojennego uzbrojenia instalowanego na okrętach. W jednym z korytarzy wystawiono listę obrońców Helu, którzy zginęli w 1939 r. Jeden z kolegów naszej wycieczki odnalazł na tej liście nazwisko swojego ojca. Opuszczamy rejon działobitni i kol. Mirek prowadzi do innego obiektu Muzeum, wielokondygnacyjnej betonowej wieży kierowania ogniem. Niegdyś był tu dalmierz, dziś na szczycie punkt widokowy. W 2008 r. Muzeum otworzyło tu stałą wystawę poświęconą kpt. ż.w. Olgierdowi Borchardtowi. Z dużym pietyzmem odtworzono jego mieszkanko z Kamiennej Góry w Gdyni, nazywane „Siódmym niebem”. Oprócz wideoklipów można nawet posłuchać nagrań głosu autora „Znaczy kapitan”. Wprawdzie ta ekspozycja niewiele ma wspólnego z obroną Helu ale dla wielu z nas ma znaczenie szacunek dla tego Wielkiego Marynisty. Przechodzimy do autokaru i znowu krótki przejazd do Muzeum Przyrodniczo Etnograficznego. U wejścia wita nas jego dyrektor Ryszard Kretkiewicz. Początkowo, niby lekkie zdziwienie, co ma zainteresować grono „starszych” oficerów Marynarki Wojennej w „przyrodniczych kwiatkach i robalach” lub w „kaszubskich strojach”. Okazuje się, że w nieodległej przeszłości w tych betonowych bunkrach mieściło się Stanowisko Dowodzenia 9. FOW! Zaczynamy zwiedzać poszczególne pomieszczenia. Z ust naszych „wycieczkowiczów” wyrywają się słowa: „… o! tu było pomieszczenie oficera operacyjnego, tu była łączność, tu wypoczynkowy, tu…” itd. Znowu wspomnienia… Warto było przyjechać, choćby dla samych wspomnień… Kończymy zwiedzanie, przenosimy się do autokaru i kol. Mirek kieruje wycieczkę do jej końcowego akcentu w Helu- złożenie kwiatów i zapalenie zniczy na miejscowym cmentarzu pod pomnikiem upamiętniającym Obrońców tego skrawka naszego kraju w 1939 r. Jeszcze tylko ostatnie fotki i jedziemy do ośrodka wypoczynkowego „Jantar” gdzie organizatorzy przewidzieli uroczystą, integracyjną kolację. Przemowom i osobistym wspomnieniom oficerów, którzy służbą swoją byli związani z helską bazą i jej okrętami nie byłoby końca gdyby nie fakt, że powrót do Gdyni zaplanowano na 21.00 a czeka nas jeszcze dość uciążliwa, w sensie zatłoczona, trasa. Wracamy. Przy dworcu PKP w Gdyni skąd wyruszaliśmy jesteśmy zgodnie z planem. Autorem relacji z wycieczki i zdjęć jest Wojciech Augulewicz.



Uwagi na temat strony kieruj do Webmastera.
© 2012 SO Marynarka Wojenna. Wszelkie prawa zastrzeżone.