Po krótkim przedstawieniu sylwetki kontradmirała przez prezesa koła kmdr. rez. lek. med. Zbigniewa Jabłońskiego głos zabrał zaproszony gość, który w sposób niezwykle ciekawy, a jednocześnie zwyczajny opowiedział o swoim życiu, począwszy od dzieciństwa po czas odejścia z wojska w stan spoczynku.
Na pytanie jak to się stało, że urodził się w Przemyślu, który jak przyznał podczas snucia wspomnień, odwiedził dopiero dwa lata temu odpowiedział zwyczajnie. „Mama pojechała odwiedzić ojca, który jako wojskowy dość często przenoszony był do różnych jednostek na terenie kraju”.
Nadmienił, że dziadek również pełnił zawodową służbę wojskową, więc i on chciał kontynuować rodzinną tradycję. Nie będę przytaczał wielu szczegółów z życia zawodowego kontradmirała, można się z tym dokładnie zapoznać w Internecie, jednakże wydaje się, że kilka elementów trzeba wyartykułować. Mianowicie: studia w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej (prymus), następnie Uniwersytet A. Mickiewicza w Poznaniu (mgr geografii), studia podyplomowe w Akademii MW oraz w Akademii Obrony Narodowej, doktorat... uf...wystarczyłoby na nie jeden życiorys!
Był dowódcą 9. FOW w Helu i co niezwykłe nawet wśród żeglarzy, dwukrotnie przemierzył świat pod żaglami opływając przysłowiowy burzliwy przylądek Horn. Zwyciężył w regatach „Cutty Sark” na żaglowcu „ORP Iskra”, którym wówczas dowodził. W sumie to ponad 200 tys. mil morskich.
Spotkanie z lekarzami i farmaceutami Koła zamieniło się po kilkunastu minutach w ciepłe wspomnienia i wzajemne relacje, jako że wzięło w nim udział aż trzech lekarzy, którzy uczestniczyli z admirałem we wspólnej służbie na morzu i na lądzie. Kmdr. Stanisław Suszyna był tym lekarzem, który przed 42 laty podpisał się pod dokumentem stwierdzającym, że „17-letni kandydat na podchorążego Czesław Dyrcz jest zdrowym, młodym człowiekiem mogącym służyć w Marynarce Wojennej”.
Nic dziwnego, że po wejściu kontradmirała na salę, serdecznie się ucałowali. Z kolei kmdr dr med. Janusz Szeluga był tym, który pod żaglami razem z przyszłym rektorem Akademii MW płynął w dwóch długich rejsach po Bałtyku, postarał się o miłą niespodziankę. Obdarował mianowicie naszego gościa miedziorytem zatytułowanym „Victoria” z żaglowcem parowym ”Britania”, oraz wkomponowanym tam medalem Stoczni Gdyńskiej.
Następnym lekarzem, który pochwalił się rejsem pod dowództwem kontradmirała był kmdr dr med. Bogumił Filipek. Nb. medal stoczni kolega Szeluga otrzymał właśnie od niego, jako że jest on znanym kolekcjonerem medali i autorem albumów w dziedzinie medalierstwa.
Kontradmirał Czesław Dyrcz, który w styczniu b.r. zdjął mundur służby zawodowej, opowiadał bardzo interesująco o wielu niezwyczajnych sytuacjach, jakie zdarzały się podczas służby. W sposób zabawny opisał m.in., że jako młody porucznik na stanowisku zastępcy dowódcy okrętu musiał podczas rejsu, wobec braku lekarza na okręcie, zszyć fachowo rozległą ranę kolana jednemu z marynarzy.Obecnie wspomina ten incydent z satysfakcją, że udało się to zrobić, mimo początkowego przerażenia po otrzymaniu takiego polecenia od dowódcy okrętu.