Tym razem niezwykłe przygody swojego życia przedstawił Janusz Grubman trener tenisowy Arki Gdynia. Mam on na swoim kilkudziesięcioletnim koncie wychowanie wielu tenisistów znanych w Polsce, czym się za głośno nie chwali, bo obecnie już, jako trener emeryt zajmuje się głównie graniem rekreacyjnym ucząc tajników uderzeń tenisowych amatorów.
Swoje przygody rozpoczynał na kortach w Wejherowie potem pracował w Szwecji w końcu wrócił do Arki Gdynia. Z jego wiedzy trenerskiej korzystali zarówno autor tego doniesienia jak i kolega Andrzej Galubiński, którzy biorą nadal udział w turniejach tenisowych lekarzy zarówno w Polsce jak i poza granicami naszego kraju.
Poza tematem tenisowym pan Janusz ciekawie relacjonował nam pobyt w Republice Południowej Afryki, gdzie przebywał na zaproszenie swojego kolegi. Było to w czasie pełnego apartheidu i rewolucyjnych przemian w tym odległym kraju. Zachwycał się przede wszystkim krajobrazami i bogactwem kraju obfitego w dobra naturalne poza ropą naftową.
Do dyskusji włączył się kmdr dr Andrzej Galubiński, który kilka lat przebywał tam na kontrakcie lekarskim pracując w szpitalu i potwierdzał obserwacje konfliktów miedzy kolorowymi a białymi mieszkańcami ww. kraju.
Do problematyki pomocy medycznej za granicą włączyła się również Barbara Szczepocka, córka naszego św. p. stulatka Czesława Żebryka mieszkająca w Niemczech i korzystająca z pomocy lekarzy przybyszów z Afryki.
W swobodnej dyskusji głos zabrała również Lucyna Smyczyńska jedna z sympatyczek naszego koła. Przebywała ona w ostatnim czasie na Alasce i z uśmiechem opowiadała jak po ulicach arktycznego miasta na Alasce przechadzają się niedźwiedzie nie czyniąc na ogół szkody mieszkańcom. Pieszczotliwie wyraziła się nazywając je sympatycznymi misiami łowiącymi łososie wspinające się skokami na ponad kilkumetrowy wodospad i wpadającymi w paszcze czekającym w górnym nurcie niedźwiedziom.
Spotkanie to odbywało się również z okazji Dnia Kobiet stąd dziewięć pań a tylko sześciu członków koła. W niektórych spotkaniach niestety z powodów wiekowych i zdrowotnych frekwencja jest istotnie niewielka. Cóż. C'est La Vie jak mówią Francuzi. Ale nasze panie były zadowolone otrzymując po skromnym kwiatku przy toaście szampanem i smacznym torcie, sporej ilości dobrych ciastek, kawie
i herbacie. A o świetnej atmosferze spotkania niech świadczą zdjęcia.
Tekst i zdjęcia w wykonaniu prezesa Koła nr 8 kmdr. lek. med. Zbigniewa Jabłońskiego