Ryszard Kaliciński urodził się 3 września 1936 roku w Szczebrzeszynie. Pochodził z Ziemi Zamojskiej szczególnie doświadczonej licznymi nieszczęściami w okresie okupacji niemieckiej. Wywózka dzieci Zamojszczyzny i ich germanizacja, wysiedlanie całych miasteczek, masowe egzekucje ludności cywilnej
i silna polska partyzantka stawiająca zacięty opór okupantom – odbiła się na psychice rodziny Kalicińskich i młodym, bo niespełna 10 letnim Ryszardzie, tym bardziej, że jego mama była aresztowana
i osadzona w niemieckim obozie koncentracyjnym. Ryszard wiedział, że silna polska armia to gwarancja bezpieczeństwa i przetrwania Narodu.
Po ukończeniu szkół w Zamościu i Lublinie Ryszard starał się o indeks do Akademii Medycznej lub Politechniki. Na ostateczną decyzję o wyborze swojej przyszłości zadecydował, jak zwykle splot przypadków. Siostra Ryszarda - Danuta mieszkała w tym czasie w Gdańsku i Ryszard miał okazję przyjechać nad polskie Morze Bałtyckie. Miłość „od pierwszego wejrzenia” pozostała do końca życia. Ryszard chciał być marynarzem.
W 1956 roku – mając 20 lat, zgłosił się do odbycia służby wojskowej na morzu. Został skierowany do Centrum szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Tam odziany w mundur marynarski – po ukończeniu okresu unitarnego, został skierowany do dalszej służby w lotnictwie morskim w Babich Dołach. W Gdyni spotykał podchorążych Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej. Spróbował szczęścia dostania się do tej szkoły. Udało się . W 1958 roku otrzymuje indeks słuchacza WSMW. Szkołę kończy w 1962 roku
z wyróżnieniem.
W tym też roku rozpoczyna się moja znajomość z ppor. mar. wojennej Ryszardem Kalicińskim. W tym właśnie roku zostałem przyjęty w poczet słuchaczy WSMW, a młodzi oficerowie absolwenci rocznika 1962 przebywali nadal w szkole czekając na przydziały służbowe. Ja będąc matem podchorążym (odbyłem podobnie jak Ryszard służbę zasadniczą) nie przechodziłem szkolenia unitarnego więc, aby mi się nie nudziło, ówczesny z-ca komendanta ds. liniowych komandor Kańkowski wyznaczył mnie jako płatnika dla 14 oficerów z rocznika Ryszarda. Wtedy zapoznałem kilku z nich. Nasza znajomość przetrwała prawie 60 lat.
Ryszard trafił na swoje ukochane okręty podwodne. Pierwszym był ORP „Kujawiak” gdzie pełnił obowiązki nawigatora a kolejnym ORP „Krakowiak”. Potem przeniesiony został na ORP „Bałtyk”. Tu właśnie spotkaliśmy się ponownie, gdyż okręty hydrograficzne podlegały pod względem specjalności nawigacyjnej pod 7 dywizjon Niszczycieli. Wkrótce nasze drogi rozeszły się, gdyż Ryszard w 1967 roku rozpoczął służbę w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Ja dołączyłem do niego w 1970 roku. Do końca Jego dni już się nie rozstaliśmy.
W latach 1971–1974 pracował jako rzeczoznawca ds. morskich
w Attachacie Wojskowym w Londynie. W latach 1985 -1988 pełnił obowiązki attache Wojskowego, Morskiego i Lotniczego w Ottawie.
Do rezerwy odszedł w 1990 roku.
Za swoją pracę i służbę był wielokrotnie wyróżniany i odznaczany. Posiada Złoty i Srebrny Krzyż Zasługi oraz wszystkie medale resortowe.
Komandor Ryszard Kaliciński był spokojnym nie rozpychającym się oficerem, który zaskarbił sobie szacunek u przełożonych i kolegów. Jego wiedza i profesjonalizm w pracy stanowiła wzór dla młodszych kolegów. Ogromna wiedza, analityczny umysł czyniła go jednym z najlepszych specjalistów do spraw morskich w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.
Ryszard był aktywnym członkiem Stowarzyszenia Oficerów Marynarki Wojennej RP w Warszawie. Ostatni okres choroby zmniejszył Jego zaangażowanie, ale jego wkład w działalność naszego Koła był cenny.
Należy wspomnieć o Ryszardzie jako wzorowym mężu i ojcu. Miałem okazję poznać rodzinę Ryszarda, gdy wspólnie spędzaliśmy wakacje „pod gruszą” nad jeziorem Serwent. Koło Marcinkowa jest piękna stanica - gdzie się przy niej Sopot nawet z molem chowa. Dorotka i Marta miały po 10 lat, a wydaje się że było to wszystko wczoraj.
Żegnaj komandorze Ryszardzie Kaliciński, dobrze zasłużyłeś się Marynarce Wojennej, Wojsku Polskiemu i naszej Ojczyźnie. Żyłeś godnie oraz uczciwie, należą Ci się wdzięczność i pamięć. Jestem dumny, że byłeś naszym mądrym nauczycielem i starszym kolegą, u którego zawsze znajdowaliśmy dobrą radę oraz nadzieję, że nie należy wątpić w lepsze jutro.
Będzie nam Ciebie brakowało! Odpoczywaj w pokoju!
CZEŚĆ TWOJEJ PAMIĘCI!
W imieniu kolegów z Warszawy kontradmirał Kazimierz M. Głowacki
gs